myyszka2 |
Wysłany: Sob 22:36, 16 Wrz 2006 Temat postu: |
|
,,,,nio nio zaskakujesz mnie ale tematy nie niestety tak jest erotoman ma przewalone zamiast głowa mysli FERDKIEM
,,,,,,,,,,,MATKO POMYSLEC ZE TRAFISZ NA TAKIEGO
,,,,,,,,NIO TERAZ JUZ ZARTUJE
buzioleki |
|
NiczymWiatrOn |
Wysłany: Śro 13:06, 30 Sie 2006 Temat postu: Erotomania analizowana |
|
Życie pospolitego erotomana to koszmar. Gehenna i nic poza tym. Jego wieczna gonitwa za zaspokojeniem powoduje, że erotoman zazwyczaj wysuszony jest na wiór, blady, słania się na nogach z przepracowania, a codzienne ablucje to dla niego istna tortura. I chociaż pod prysznicem mydląc malucha przyrzeka ze łzami w oczach, że to już był ostatni raz, wystarczy, że wytrze się do sucha, użyje kremiku nawilżającego, a już zaczyna zerkać na boki, czy przypadkiem na horyzoncie nie pojawiło się coś godnego jego pożądania. A jak już wypatrzy, wtedy - bez namysłu - do boju Do boju Ale jak długo tak można? Już na samych prezerwatywach taki erotoman traci majątek, a jak nie daj Boże panna wymaga dodatkowych inwestycji typu kawa, kino albo hotel, to przyjdzie mu zbankrutować albo i z głodu zdechnąć. Uczciwie zarobić to taki erotoman nie jest w stanie, bo kto przyjmie do roboty faceta, który ciągle chodzi okrakiem, jakby w gaciach dźwigał dwa kilo ziemniaków? Pozostaje mu droga występku, stąd większość drobnych złodziejaszków to erotomani. Nie ma problemu, gdy kradzieże się udają – gorzej, gdy następuje wpadka. Jeżeli erotoman trafi do pudła - ma przerypane Nie dość, że z braku innych możliwości pozostają mu jedynie ręczne najazdy na własną płeć, to jeszcze, gdy starsi koledzy spod celi wyczują, że on taki do seksu ochotny, to jak nic - dupsko zmitrężone I wtedy erotoman chcąc nie chcąc albo zmienia orientacje seksualną stając się stroną bierną i wykorzystywaną, albo w wielkiej udręce i bólu opuszcza ten padół łez. Tak czy siak – ma przechlapane.
Co innego życie erotomana estety. To bajka. Erotoman ów obcując z pięknem sam mimo woli staje się piękny. Wszystko w tym swoim pięknym życiu podporządkowuje tylko i wyłącznie konsumpcji piękna. Wieczne szczęścia spełnianie Wieczne radości przeżywanie Erotoman esteta, to na ogół człowiek z wysokim IQ, w pogardzie mający nadmiar kasy, która i tak, jakby przypadkiem, zalewa mu konta w bankach. To zawsze nienaganny strój i kosmetyki. To wyższa szkoła jazdy w sposobie i formie konwersacji. Nie jakieś tam: „Maleńka zrób mi laskę” tylko zdecydowanie subtelniej: „Czy byłabyś tak miła i popieściła mnie delikatnie swymi namiętnymi i pełnymi ustami?”. Tu nie ma miejsca na jakieś przypadkowe awarie: bolesne otarcia, rozorane plecy czy fioletowo czarne malinki na szyi Co to to nie Erotoman esteta nie może sobie pozwolić na chorobowe. On nie uznaje świąt państwowych i kościelnych, wolnych sobót i temu podobnych fanaberii. Dla niego doba może trwać 25 godzin, pod warunkiem, że pracuje. Bo czymże dla niego jest seks, jak nie ciężką i odpowiedzialną harówką? Lekarze na swoich dyżurach czy policjanci na służbie to przy nim małe piki. I (jakże to szczytne, wzniosłe i szlachetne) on to robi bez oglądania się na zapłatę. Za wszelkie gloryfikacje wystarcza mu, że niewiasta po upojnej nocy szepnie: „Misiaczku, byłeś wspaniały”. Dla takich chwil erotoman esteta żyje, i w takiej chwili najchętniej by umarł. Wytrysk i żegnajcie Piękne życie – piękna śmierć.
Co innego erotoman okazjonalny. Myślenia o śmierci to on w ogóle nie dopuszcza, bo za bardzo kocha życie. Poza tym, najczęściej ma na utrzymaniu rodzinę i cały tydzień ciężko tyra, aby zarobić na chlebek i coś do chlebka. Cichcem przed starą odkłada zaskórniaki, aby raz na jakiś czas, gdy już zgromadzi kapitał, wypuścić się w rejs knajpiano-dyskotekowy. Tam czujnym okiem lwa salonowego upatruje swojej ofiary. Długo przebiera i analizuje szanse, bo nie stać go na falstart. Ogranicza go przecież zawartość portfela Taki erotoman trafia najczęściej dzieweczki z podmiejskich wsi zagubione w zgiełku ulic i feerii świateł wielkiego miasta. Czasem uda mu się też oczarować ryczącą czterdziestkę. Przekonany, że to on ją, a nie ona jego poderwała, cały aż puchnie z dumy, jaką to laskę wyrwał. Natychmiast zamawia vodka and cola - dla niej, i piwo dla siebie, zapala kupionego specjalnie na tę okazję malborasa i aż cały gnie się od wyszukanych komplementów: „ Jakie masz śliczne oczy Co za figura Czuję, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Nasze spotkanie to chyba przeznaczenie, dwie połówki jabłka, które wreszcie się odnalazły” I temu podobne banialuki. A cel tych zabiegów jest jasny i nieskomplikowany - jak najszybciej zaciągnąć ofiarę do łóżka. Zanim zamani jej się powtórzyć drinka. A jak już jest po wszystkim nasz erotomanik zaczyna się nagle śpieszyć. Pannie tłumaczy, że rankiem ma ważną naradę w pracy i musi być na chodzie. Nie powie jej przecież, że żona od dobrej godziny zastanawia się, co tak długo zajmuje mu naprawa samochodu kolegi. Oczywiście umawia się ze swoją ofiarą i oczywiście ani mu w głowie zjawić się na spotkaniu. Więcej – przez najbliższe pół roku nie pokaże się w lokalu, z którego ją wyjął. Wraca do domu – najczęściej z buta, bo na taryfę kasy już nie styknęło, a zatroskanej żonie opowiada jak to upiornie namęczył się przepychając ten stary gaźnik… w Józka maluchu.
No i wreszcie najpowszechniejszy rodzaj erotomana. Erotoman gawędziarz. Na dobrą sprawę, gdzie się nie obejrzysz – tam trafiasz na ten typ. Zatrzęsienie. Są w pubach, sklepach, urzędach – wszędzie. Po czym poznać erotomana gawędziarza? To proste. Nikt go nigdy nie widział z bohaterkami jego setek pikantnych opowieści. W grupie bryluje. To dusza każdego towarzystwa. On zna najlepsze świńskie dowcipy, na bieżąco jest w polityce i sporcie, „Kamasutrę” zna na wyrywki, a psychologia kobiety to jego konik. Tyle widać z wierzchu. Pod spodem jest dużo gorzej. Tajemnica erotomana gawędziarza jest i straszna i banalnie prosta: on się kobiet boi. To psychiczny impotent. Seks w jego wykonaniu nie dość, że nieczęsty, to do tego schematyczny i nudny. Dwa ruchy i głuchy. Ciągła ucieczka w imaginację tak stępiła jego realną potrzebę współżycia, że na dobrą sprawę woli zmarszczyć Freda niż skonsumować postawną blondynkę. Wykańcza go to nerwowo, stąd zazwyczaj jest to choleryk i raptus. W złości przeklina jak szewc, ale wystarczy nań huknąć, a kuli się niczym mysz pod miotłą. Przy bliższym poznaniu – typ antypatyczny i monotematyczny. Bez wyrazu. Bez charakteru. Bez jaj. I tylko jedno pytanie ciśnie się na usta: co w erotomanach gawędziarzach widzą panienki, że lgną do nich jak pszczoły do miodu?
Zaprawdę, powiadam wam: to życie jest zakręcone jak ruski termos. Niby temperaturę trzyma, ale napić się z tego za cholerę nie można |
|